Arahja
Jest taka piosenka Kultu „Arahja”, która wg mnie dobrze opisuje naszą dzisiejszą rzeczywistość. Utwór opowiadający o Murze Berlińskim, symbolu podziału Niemiec. Dawno w Polsce nie mieliśmy takiego podziału… przynajmniej świadomie nazwanego. Odkrytego i pokazanego w słupkach. Na mapie. Dawno tak wielu nie oddało swojego głosu i dawno tak niewielu nie zdecydowało o tak wielu. Podziały nie są dobre. To już pewnie wiecie. Polaryzacja powoduje wykluczenie, strach i nietolerancję, a to wszystko agresję. Przykre to, bo ta polaryzacja nie tylko jest, ale dodatkowo jeszcze wielka. W domu. W pracy. Na ulicy. O kluczowe sprawy. O podejście do prawa zwierząt, o podejście do związków jednopłciowych, o podejście do obcokrajowcow, o podejście do opieki socjalnej, o podejście do ekologii. Mamy podział w ważnych albo najważniejszych kwestiach. I tak sobie myślę, że trzeba dużej pokory, żeby się teraz wysłuchać. Nie być liderem, czy politykiem tylko dla tych którzy nas wybrali, ale dla wszystkich. Wysłuchać i chcieć zrozumieć… nawet jeżeli na samym końcu się jednak nie zgodzimy. Bo konfliktów wartości nie rozwiązuje się gadaniem, tylko słuchaniem. Bo bez słuchania nie mamy szans rzeczywiście określić swojej postawy (tak swojej!). Bo bez słuchania pomijamy czyjeś potrzeby. Niestety moje doświadczenie pokazuje, że władza najczęściej nie lubi słuchać. Wystarczy spojrzeć na debaty, które są zdecydowanie mówieniem, a nie słuchaniem.Ale łatwo się mówi o politykach w szklanym pudle. Których możemy wyłączyć pilotem, kiedy gadają za dużo. A to także zadanie dla nas. Wysłuchać swoją matkę, ojca, swojego sąsiada, swojego kolegę, koleżankę. Nie gadać, ale wysłuchać właśnie. Nie po to by powiedzieć swoje. Nie po to, by próbować przekonać. Oni zdecydowali dlatego, bo w coś wierzą. Być może zgodnie ze swoimi wartościami, być może z niewiedzy, być może z wiary w lepsze jutro albo strachu przed gorszym. Pytanie czy mamy na tyle siły, by chcieć wysłuchać? Usiąść przy kawie i szarlotce i zadać pytanie. Nie odzywać się. Nie magazynować argumentów, by potem na koniec zaatakować znienacka. Po prostu słuchać. Pytanie po co? Bo agitacja się już skończyła, a żyć trzeba (chcemy) dalej. Razem. Wyrzuty i obwinianie nie doprowadzą do zrozumienia, zwiększą tylko pęknięcie, które już przypomina wielki kanion. Brak chęci zrozumienia nie doprowadzi do ukojenia i wybaczenia. Słuchanie przybliża. Włącza ciekawość. Nie jest słabością. Jest siłą. Bo dajesz przestrzeń, nawet jeżeli masz inaczej. Wróciliśmy z wczoraj do pracy, albo na wakacje. Do tej samej albo innej rzeczywistości. Obawiam się, że niewiele się zmieni praktycznie… mentalnie zmieniło się dużo. Chociaż na moment. Ciekawe na jak długo. To zależy od nas. Obejrzyjcie i wysłuchajcie „Arahję” w wykonaniu Karoliny Micuły z finału Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Jest mocna i nieprzyjemna, jak sącząca się rana… ale warto: https://youtu.be/NAMz0bViAGc
M
Zdjęcie: dzieło: Jan Buczek „Trytytkolandia”