Jak szukać szczęścia… historia z przymróżeniem oka
Rozmowa z baru. Tego z karaoke z ostatniego wpisu o depresji narodowej i krótkim optymistycznym zrywie.
Dialog dwóch Januszy (imiona są (nie)przypadkowe i zostały zmieniono na potrzeby tekstu).
Janusz 1 – „No i jak było na urlopie?”
Janusz 2 – „Super było kurna (na potrzeby tekstu złagodzono epitety i ich liczbę). Wiesz, mieliśmy sobie zrobić urlop nad morzem…
Janusz 1 – „Nooo” (na potrzeby tekstu zmniejszono liczbę „nooo”)
Janusz 2 – „Po drodze wstąpiliśmy do Torunia. Zjedliśmy obiad, wypiliśmy piwko no i był czas, żeby ruszyć dalej. Więc włączam (czyt. włanczam) dżipi esa i mówię do Janusza 3, że patrz kurna, jaka zakorkowana wylotówka. Kurna nie wyjedziemy. No to Janusz 3 mówi do mnie, to może kurna pojedziemy na Bydgoszcz. No i tak szukamy, bo wszędzie cholerne korki kurna były. No i kurna ja mówię. To zostańmy w Toruniu. Po co mamy jechać. No i zostaliśmy. No i było super. Codziennie od jednego baru do baru. Piękna starówka kurna…”
Janusz 1 – „No i super kurna…”
Puenta: Szczęście znajdziesz w sobie… ewentualnie w Toruniu. Nie musisz daleko jechać… 😀