Empatia,  Introwersja

Najbliższe mi osoby to introwertycy

Najbliższe mi osoby to introwertycy. Nie wiem, czy moje życie tak sprawiło, czy sam się w to wpakowałem 😉, ale moja partnerka, mój najbliższy przyjaciel, z którym znam się od ponad 20 lat, moja córka, z którą znamy się od urodzenia, są introwertykami. Żyję wśród introwertyków. Mógłbym w sumie napisać taką książkę do survivalu – „Żyć wśród introwertyków i przetrwać” hahahaha 😀 (taki niebezpieczny żarcik, bo zaraz będzie to czytać moja rodzina), ale tak na serio, to podręcznik szkoły przetrwania by to nie był, bo życie to piękne, chociaż czasami zaskakujące i wybijające poza to, co wydaje się dla mnie oczywiste.

Sam wg testów plasuję się na styku pomiędzy ekstrawersją a ambiwersją. Dla niewtajemniczonych – po pierwsze jestem normalny – tak na wszelki wypadek napisałem. Po drugie lubię towarzystwo, zagadam do wszystkich łącznie ze starszą panią stojącą po mleko i jajka w Żabce, jestem głośny na imprezie i potrafię żartować sobie np. z ubioru gospodarza… (tak wiem savoir vivre = 0), ale nie przeszkadza mi też samotność, mogę siedzieć kilka dni w domu bez ludzi, w ciszy, nawet bez muzyki, a na wakacje nie pojadę z drużyną piłkarską (czyt. 11 osób), tylko wolę zabrać się z najbliższymi mi ludźmi (max drużyna siatkówki).

No ale wracając do głównego wątku, bo znowu zamiast pisać o tym, o czym chciałem, nawijam o sobie 😆 Od momentu, kiedy zacząłem zajmować się psychologią, zacząłem inaczej patrzeć na osoby, które są inne niż ja, a już w ogóle od momentu, w którym zakochałem się w pewnej introwertyczce. Życie z introwertykami to czasami jak życie w innym wymiarze. Jest taki przykład, który idealnie obrazuje to, co czasami dzieje się u nas w domu. Wracamy autem z moją partnerką z imprezy. Impreza była super, cudownie było być tam wspólnie, chociaż też oczywiście każdy z nas przeżył ją zarówno razem jak i na swój sposób. Ja obleciałem w trakcie party wszystkich ludzi i zagadałem do każdego. Ze sto razy zwróciłem na siebie uwagę, robiąc z siebie głupka. Moja partnerka znalazła azyl w postaci bezpiecznego fotela gdzieś pomiędzy regałem z książkami, a oknem. Impreza powoli dobiega końca, oczywiście ja jeszcze mógłbym posiedzieć (ekstrawersja), ona już jest zmęczona liczbą bodźców (introwersja). Podejmujemy więc wspólną decyzję – wracamy. Jedziemy samochodem. Ja nawijam o tym jak było, ona słucha. Nawijam. Nawijam. Nawijam. 3/4 drogi nawijam. Wreszcie się opamiętuję przed domem, bo mi się przypomina, że czasami warto pytać i pytam „A jak Tobie było?” i czekam. Czekam. Czekam. Czekam. Już 3 sekundy czekam (sic!), sekundy ciągną się jak godziny. Nie za bardzo mogę patrzeć w bok, bo kieruję. Boże może nie oddycha? Czekam. Jest! Czerwone światło. Patrzę – żyje. W sensie zastanawia się. Czekam. No, ale jak się wreszcie odezwie, jak powie… to niebo uchyla swój rąbek tajemnicy. Co tam, że powie tak cicho, że ledwo słychać i kiedyś, kiedy mówiła, próbowałem nawet nawykowo „pogłośnić” ją z panelu na kierownicy… 🤦🏻‍♂️ ale jak ta moja kobieta powie, to powie jak anioł.

„Moi” introwertycy są cudowni. Są cisi, refleksyjni, mądrzy, spokojni, widzący więcej sercem, bardziej wrażliwi niż ja, nie chcący się na siłę przebijać… generalnie słowo „na siłę” już wiele u nich dyskwalifikuje, dlatego tak bardzo staram się pamiętać o tym, aby nie zabierać im przestrzeni, bo kiedy ją wypełnią, staje się jasność.

Życie wśród osób o innych cechach osobowości jest dla nas, ludzi nie lada wyzwaniem. Do tego stopnia, że ta inność, która nas różni, a czasem lub często nawet poróżnia, może wydawać się nam nienormalna. Chociaż tak naprawdę jest piękna szczególnie w tych różnicach. Bo przecież chodzi o to, żeby kochać się za te różnice, które sprawiają, że świat jest inny, kolorowy, wielowymiarowy i dzięki temu też pełniejszy.

Introwertycy, życie z Wami jest cudowne. Życzę Wam z okazji Waszego Święta „Dnia Introwertyka” wszystkiego najlepszego i please o dużo wyrozumiałości dla Nas, bo życie z ambiwertykami i ekstrawertykami też jest ekstra 😉