Powrót do przeszłości
Metallica towarzyszy mi od 24 lat… czyli prawie od urodzenia 😛
Zaraził mnie nią najlepszy przyjaciel, na mojej pierwszej zagranicznej wycieczce (szkolnej) do Francji. Potem zapuściłem długie włosy na 15 lat (sic!), kupiłem bojówki, kostkę (taki plecak – przypis dla gimbazy), martensy i poszło. W między czasie koncerty, festiwale, krótki epizod gry na gitarze basowej.
A teraz jestem we Frankfurcie z tym samym kumplem. Świętujemy jego 40-ste urodziny. Wczoraj zafundowałem sobie powrót do przeszłości, do mojego dziecka naturalnego. Z tym wyjazdem wiąże się zresztą jeszcze jedna historia. Zanim poleciałem, to obiecałem mojej córze, że jej przywiozę kostkę do gitary… na ostatnim koncercie można było kupić taki zestaw, więc pomyślałem, że jej kupię… a teraz kurna jak na złość nie było. No to mówię sobie zdobędę… stary złapie dla dziecka. Dał przecie słowo, a ojca słowo to jest kurna…
Dla niewtajemniczonych kostki są rzucane przez gitarzystów na koncertach do publiczności, co przy 70 tysięcznej publiczności robi się takim zdziebko wyzwaniem i nie jest easy like sunday morning. W każdym razie chciałem się Wam pochwalić, że mam. Wyszarpaną z otchłani tłumu, kurzu i znoju w ofierze palce prawej dłoni, ale co tam. Dzień ojca to dzień ojca…. next time obiecam jej kubek albo koszulkę.