hejt
Artykuł

O „naszym” hejterze i nie tylko – czyli dlaczego nie warto w hejt

Zazwyczaj nie reaguję na hejt, który dotyczy mnie osobiście. Bo z hejtem jest jak z kupą w lesie – ewidentnie należy ją szybko omijać szerokim łukiem. Nie dotykać. Nie wchodzić. Nie zatrzymywać się nawet na sekundę. Ale jednak są wyjątki i czasem warto przystanąć. Nawet jeśli tj. kupa po lisie (nawiązanie do nicku hejtera) i szczególnie jeśli dotyczy Twojej rodziny. Tak więc ten wpis będzie dla mojej rodziny i dla wszystkich tych, którzy_e są ofiarami hejtu. A do tego artykułu, posłuży nam hejt, którego doznała ostatnio moja partnerka Joanna Chmura (she/her) . Bo skoro już ktoś rzuca w nas g*wnem, w tym przypadku hejterem jest Szymon Zalichta , to sobie pomyślałem… zróbmy z tym chociaż coś pożytecznego i niech coś na tym pożytecznego wyrośnie (dla niewtajemniczonych Print Screen hejtu poniżej na zdjęciu).

Treść artykułu
Print screen hejtu. Źródło: YouTube

Skąd w nas hejt?

Psycholodzy odpowiedzą oczywiście to zależy… ale hejt wynika m.in. z niskiego poczucia własnej wartości, zazdrości, chęci przynależności do danej grupy, poczucia bezsilności i braku empatii… co to oznacza? W dużym uproszczeniu oznacza to, że ktoś kto nas hejtuje, najczęściej ma problem sam_a ze sobą i nie potrafi sobie z tym poradzić inaczej, niż atakowaniem oraz agresją. Przykład? W tym przypadku dotyczył kobiety, więc taką historią się tutaj posłużę, ale pamiętajmy, że hejt nie ma płci – może dotyczyć kobiet, mężczyzn… wszystkich i często dotyka w różnych miejscach. Mam problem jako facet, żeby nawiązać stałą relację z kobietą, nie potrafię wejść w stały związek, zostawiła mnie kolejna partnerka, albo na moje miejsce w pracy przyjęto koleżankę (lepszą specjalistkę) – zaatakuję więc świat kobiet, bo to da mi dobrą wymówkę, by się nie zmieniać i uspokający argument na to, że ze mną jest wszystko ok. „To ich wina!” Co ciekawe taka osoba może nawet nieświadomie potwierdzać swój schemat, np. będzie wybierać takie życiowe partnerki, które tylko potwierdzą jego stereotyp. Zadziała wtedy samospełniająca się przepowiednia, a taka osoba powie na końcu „A nie mówiłem!”

Po drugie hejt może być także wynikiem niedojrzałości, która objawia się obrażaniem ludzi za to, że przedstawiają świat inny niż nasz. „Mój świat jest mojszy niż Twój!”. To jak postawa dziecka, które nie potrafi bawić się z innymi dziećmi, lub nawet w towarzystwie innych dzieci. Skoro reszta ma inny pomysł na zabawę, to rzucę w nich grabkami i łopatką, najlepiej w kolegę czy koleżankę, która wiedzie prym, żeby wyrazić swój sprzeciw. „Nie chcą się ze mną bawić, tak jak ja chcę? To kurna nikt się nie będzie tutaj bawić!!!”. Niedojrzali w ten sposób dorośli – duzi chłopcy i dziewczynki, kiedy im się coś nie podoba – „rzucają grabkami”. Albo moje, albo nic! Nie umieją chodzić na kompromisy, współpracować, akceptować różnice, tolerować odmienność, a już broń Boże ulegać… Tylko na dłuższą metę tak się nie da szczęśliwie żyć w społeczeństwie albo w relacji. Zresztą na krótszą metę też. Bo wcześniej czy później ktoś pomyśli inaczej niż my, albo powie coś inaczej niż my… no i co wtedy? Tupanie nóżką… trzaskanie drzwiami… hejt.

Poza tym dojrzałość polega jeszcze na tym, że bierze się odpowiedzialność za swoje słowa i czyny, tak jak się sprząta po swoim psie w parku. Nie tłumaczy się wylanego mleka, tym że to stolik stał za krzywo i kto go w ogóle tak postawił?! Albo gdybyś nie stawiał tak szklaneczki, to byś nie zasłużył, że Ci wylałem_am. Twoja wina generalnie… Jak mleko się wylało, to dojrzale bierze się ściereczkę i ściera, czyli przeprasza, jak się popełniło błąd albo mlasnęło jęzorem. Dojrzała osoba przyznaje się do błędów, powiem nawet więcej – jest odważna w przyznawaniu się.

Interesujące jest to, że osoba hejtująca może mieć nawet czasami przekonanie, że może komuś tym hejtem pomagać, że to w słusznej sprawie, albo że to objaw wolności słowa i wyrażania swojego zdania itd. itp. „Gdybym ja jej nie powiedział, to kto by powiedział?!”. Może się na koniec pojawić nawet złość np. na to, czemu tego nie doceniłeś (patrz print screen poniżej).

No nie… niestety nie. To tak nie działa. Z wolnością ani feedbackiem hejt nie ma nic wspólnego. Jeśli już to z samowolą, agresją i „kamieniowaniem”. Chcesz hejtować… lepiej nie mów nic.

Treść artykułu
Print screen jest kompilacją komentarzy hejtera na wpis o hejcie jego autorstwa. Komentarze zostały w późniejszym czasie skasowane, żeby nie szerzyć mowy nienawiści wobec innych osób. Źródło: Instagram.

Dlaczego nie warto?

  • Hejtowanie grozi śmiercią. Yep! Bo rzucając swoim g*wnem zza komputerka nigdy nie wiesz w kogo trafisz. Na jak bardzo wrażliwą osobę, z jakim problemem, czy Twój komentarz nie przeleje czary goryczy np. przy czyjejś depresji, bulimii czy innej chorobie itp. Hejt uderza w najbardziej czułe punkty i możesz zawsze sprawić, że to będzie ostatni gwóźdź do trumny czyjegoś życia – dosłownie. Hejtujący pomyślą teraz, że przesadzam (patrz problem z empatią), ale to często właśnie hejt jest wymieniany jako jedna z przyczyn odbierania sobie dzisiaj życia przez nastolatki – chociażby komentowanego ostatnio w mediach samobójstwa nastoletniej Julii.
  • Hejtowanie jest trochę jak wylewanie szamba do czyjegoś ogródka. „Co mnie obchodzi, że komuś będzie źle?”. „Mogę mówić, co mi się podoba!” „To jest jego sprawa!”. „Jak sobie nie poradzi tzn. że jest miękki…”. Totalnie brakuje tutaj empatii oraz wrażliwości i odpowiedzialności społecznej. Gdy czytam hejt, zawsze zastanawia mnie, kto musiał tę osobę tak skrzywdzić, żeby taka niewrażliwość się u niej wykształciła. Kto do tej osoby tak mówił, że nauczyła się w tak toksyczny sposób wyrażać swoje opinie? Prócz złości i smutku pojawia się we mnie wtedy współczucie.
  • Jak kogoś hejtujesz, to ludzie mogą przypisywać więcej negatywnych cech tobie niż osobie hejtowanej. Jeśli kobieta została zaatakowana pod względem wyglądu, zaraz zaczniemy wyszukiwać, czy autor hejtu nie ma problemów z nadwagą, może się zalał po piwku na brzuchu biedaczek, a może łysieje i wyrzuca swoje frustracje, a może go kobita zostawiła… Bo jak rzucasz g*ównem, to się do Ciebie też przyklei… i w sumie, niektórzy powiedzą, że słusznie – boś zasłużył_a.
  • Na koniec efekt bycia hejterem czasami jest taki, że po latach lądujemy zgorzkniali albo zgorzkniałe, bo nam wszystko wokoło śmierdzi, wszystko nie pasuje, ale nie jesteśmy świadomi, że sobie sami na to zapracowaliśmy_łyśmy.

Zanim wyrazisz hejt? Czyli jak nie zostać hejterem w Internecie (nawet niechcący)

Czasami wystarczy nawet chwila refleksji, żeby zamiast dowalić – zostawić coś, co buduje. Chociaż oglądając różne fora, mam wrażenie, że z tą refleksją dzisiaj coraz trudniej… Poniżej przesyłam Wam małą checklistę, która pomoże w empatycznej komunikacji zamiast hejtowania.

1. Po pierwsze. Czy w ogóle Cię ktoś pytał o zdanie?

Jest taki zwyczaj w coachingu, którego uczyłem się w swojej szkole, że zanim dasz komuś feedback, zapytaj tę osobę, czy chce go przyjąć i jest na niego gotowa. Myślę, że to taka zasada, która, by nas naprawdę uratowała w Internetach… bo niektórzy_e mają takie przekonanie, że ich komentarz wręcz musi być napisany. Uwaga! Nie, nie musi. Nawet często lepiej, żeby nie był. Czasami lepiej ugryźć się w język – albo w lisią kitę. Bo jeśli ma to kogoś zranić, to po co to robić? Niektórzy_e wpychają się z butami np. w czyjeś zdjęcia z wakacji i komentują czyjś wygląd, ciało, relację, partnera, życie… jakby ktoś ich w ogóle pytał o zdanie… Jak masz wątpliwość, czy komentować – sprawdź w ogóle, czy w tekście jest pytanie o Twoją opinię. Nie ma? To się zastanów, po co to robisz. Zastanowiłeś się? To się zastanów raz jeszcze albo przejdź się i zastanów (w dowolnej kolejności).

2. Zadaj sobie pytanie – po co to piszę?

Z potrzeby wyrażenia opinii? A może z potrzeby ulżenia własnej frustracji? Po drugiej stronie jest żywy człowiek. Nawet jeśli to osoba publiczna, aktor, muzyk, psycholożka itp. To żywy człowiek ze swoją historią, emocjami, psychiką – jak Ty, Twoje dziecko, matka, siostra itd.

3. Przeczytaj swój komentarz na głos – najlepiej przy/do bliskich

Powiedziałbyś_abyś tak do swojej matki, siostry albo córki? Jak zareagowałbyś_abyś, kiedy ktoś napisałby tak o nich? Czy powiedziałbyś_abyś to samo twarzą w twarz tej osobie? Albo w obecności swojego dziecka?

4. Odróżniaj feedback od hejtu

Nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Dyskusja jest jak najbardziej ok – szczególnie jeśli ktoś nas do niej zaprasza, ale opierajmy ją o zasady konstruktywnej komunikacji i informacji zwrotnej, która opiera się na faktach, nie na ocenach, uogólnianiu, pouczaniu i ataku… Masz wątpliwość, czy dajesz feedback, czy hejt? Zastanów się raz jeszcze albo przejdź się i zastanów (w dowolnej kolejności).

5. Pomyśl, co zostawiasz po sobie

Internet to przestrzeń wspólna. Nie pozostajesz anonimowy Szymon Zalichta . Twój komentarz to ślad. Ja ten ślad postanowiłem dzisiaj pokazać, bo uważam, że za hejt należy się żółta… albo czerwona kartka, tak jak należy się mandat za brudzenie w parku. Chcesz zostawiać śmieci – czy coś wartościowego? Poza tym ten ślad widzą inni – Twoi klienci, może dzieci, przyjaciele, może przyszła albo obecna partnerka widzi… Hejtem robisz sobie słaby PR.

6. Jeśli masz gorszy dzień – idź na spacer, potańczyć, na strzelnicę idź postrzelać… ale nie strzelaj na Social Mediach

To, że boli Cię życie, jesteś skrzywdzony_a, np. nowa Pani, albo Pan Cię rzucił, to nie znaczy, że musisz ranić innych. Tak więc znacie już schemat – zastanów się raz jeszcze albo przejdź się i zastanów (w dowolnej kolejności).

Dużo miłości dla Was <3