Mistrzowie ZEN
Jest taka lista zdań „wspierających”, które powinny być zakazane ustawą. Prezydent dużo podpisuje, to pewnie to też by podpisał i byłoby po sprawie… To takie zdania, które np. pozornie nas mają pocieszyć, a tak naprawdę albo wywołują w nas poczucie winy, albo zamiast osobie potrzebującej raczej pomagają temu, który je wypowiada, albo jeszcze lepiej… dają do zrozumienia, że jesteś głupi i nieporadny. Wymienię chociażby takie pierwsze trzy. Moje „ulubione” na podium beznadziejności: Pierwsze miejsce – „Nie przejmuj się” – o Jezu no dzięki! Nie pomyślałem. Od razu mi lepiej. Dzięki, że przypomniałeś, co mam robić, bo bym nie wpadł… teraz po prostu przestanę. Pstryk i już jestem spokojny i radosny. Srebro dla – „No i warto było się tak przejmować?” – czyli w wolnym tłumaczeniu: „Zobacz. Miałem rację. A nie mówiłem!? Patrz i podziwiaj, jaki jestem mądry i słuchaj się mnie next time”. No to teraz pozostaje tylko pomyśleć sobie, że jest się głupim, że się tak tym przejmowaliśmy… oczywiście dopóki ktoś nam znowu nie powie, żebyśmy się nie przejmowali i tak w kółko Brąz zdobywa – „Nie myśl o tym” – no i jak ręką odjął. To zdanie to taka cudowna pigułka – amputacja smutku i trosk… Mówią je cudotwórcy i znachorzy porady. Mistrzowie Zen. Specjaliści od medytacji osiągający poziom niemyślenia o niczym, którzy tym zdaniem dzielą się z nami swoją mądrością, która spływa na nas jak oświecenie z ich ust Taka trójca z podium „super porad”. A jakie są Wasze „ulubione” zdania wsparcia, które wywołują w Was… mówiąc delikatnie… odwrotny efekt?